środa, 15 maja 2013

2,

Znudzona podróżą obserwowałam krajobraz za szybą, przewróciłam oczami wsłuchując się w radosne podśpiewywanie ojca. Modliłam się aby być już na miejscu i nie słuchać tych jęków.
-Długo jeszcze?-zapytałam znudzona, jechaliśmy już trzecią godzinę a ja miałam dość.
-Pytałaś o to pół godziny temu, skarbie-oblizał usta. -Będziemy niebawem.-skupił się na drodze. Sięgnęłam po wodę, wzięłam łyka i odłożyłam z powrotem butelkę na miejsce. Poczułam że moje oczy się mimowolnie zamykają, postanowiłam zdrzemnąć się choć na chwilę.
Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.
Poczułam czyjeś dłonie budzące mnie ze snu. Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz swojego taty.
-Jesteśmy, to twój nowy dom.-wskazał palcem na niewielki biały domek nie różniący się od
innych w tej okolicy. Myślałam że śnie, to były jakieś żarty, przecież to klitka, w dodatku bez basenu i nie wyróżniała się niczym. Nie byłam do tego przyzwyczajona. Otworzyłam drzwi i wyszłam z auta trzaskając drzwiami. Rozglądnęłam się po okolicy i przeklęłam pod nosem.
Okolica wyglądała tak jak na filmach, brakowało jeszcze przymilających się sąsiadów ze swoim
popisowym daniem.
-Dzień dobry, chciałam przywitać nowych sąsiadów jako pierwsza.-obróciłam się i ujrzałam niską brunetkę, nie wyglądała na starą, wydaje mi się że była w wieku ojca. Spojrzałam na jej dłonie, tak jak myślałam, trzymała zapiekankę, moje najgorsze koszmary właśnie się spełniają.
-Witam.-mój ojciec uśmiechnął się do kobiety po czym wziął jej dłoń i delikatnie pocałował.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam i poszłam w stronę drzwi wejściowych do domu. Nie podobało mi się to miejsce, bałam się co zobaczę wewnątrz. Znielubiłam nawet tą kobietę, chociaż wcale jej nie znałam, ale wydaje mi się sztuczna, nienawidzę takich ludzi. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się wielki żyrandol, spodobał mi się. Rozejrzałam się, z prawej strony był dość duży pokój z ogromną plazmą i skórzaną kanapą. Był pomalowany na kremowo, co bardzo mi się spodobało. Zaś z lewej strony domu znajdowała się kuchnia, nie była ona zbyt duża, na pewno mniejsza niż w starym domu, na ścianie zamiast farby były białe kafelki. Nie zastanawiając się dłużej pobiegłam na górę aby zobaczyć w końcu swój pokój. Znalazłam białe drzwi za którymi prawdopodobnie znajdywał się mój pokój. Otworzyłam je i ujrzałam brązowe ściany, na środku pokoju było duże brązowe biurko. Nie, to nie mój pokój. Zamknęłam drzwi. Postanowiłam posłuchać intuicji. Podeszłam do kolejnych białych drzwi które znajdywały się na końcu korytarza, spojrzałam jeszcze szybko przez okno i zobaczyłam ojca jak w dalszym ciągu rozmawia z naszą sąsiadką. Oblizałam usta i otworzyłam drzwi. Pokój był zachowany w ciepłych kolorach. Na jednej ze ścian był motyw galaxy co bardzo mi się spodobało. Może nie był ten pokój zbyt duży, ale zdecydowanie lepszy niż ten w starym domu. Na szczęście miałam balkon. Zawsze wieczorem lubię wychodzić na niego i brzdąkać na gitarze. Spojrzałam na łóżko, było ogromne, dwuosobowe i z baldachimem, jak u księżniczki. Zaśmiałam się w duchu. Spojrzałam na dziwne drzwiczki które znajdowały się w suficie, zżerała mnie ciekawość, pociągnęłam za sznurek który wisiał i był przyczepiony do drzwiczek. Otworzyły się schody. Weszłam po nich i zobaczyłam następną część mojego pokoju. Było tam wszystko, ciuchy, kosmetyki, dosłownie wszystko. Uśmiechnęłam się.
Zeszłam na dół, moje oczy przeniosły wzrok na kolejne drzwi ale w ścianie, za nimi znajdowała się duża łazienka z prysznicem i wanną. Przejrzałam się w lustrze i uznałam że wyglądam dobrze jak na tak długą podróż. Poczułam się senna, postanowiłam wziąć prysznic i pójść spać. Pobiegłam po walizki, po drodze spotkałam ojca który zachowywał się dość dziwnie, zignorowałam to. Wzięłam swoje rzeczy i zaniosłam je do pokoju, wyciągnęłam pidżamę i nową bieliznę, miałam zamiar ruszyć już do łazienki, jednak przypomniałam sobie o kosmetykach do kąpieli i ręczniku. Wzięłam wszystko i poszłam się odświeżyć. Gdy już byłam gotowa, rozczesałam swoje jeszcze mokre włosy i położyłam się do łóżka. Nie miałam ochoty na jedzenie, zresztą i tak w lodówce z pewnością nic nie było, w końcu dopiero się tu wprowadzili.
-Córeczko, jak ci się podoba dom?-wszedł do pokoju spoglądając na córkę.
-Spodziewałam się czegoś lepszego, willa z basenem powinna była wystarczyć.-przygryzłam wargę. -A teraz przepraszam ale jestem zmęczona i chcę iść spać.-wygoniłam go.
Poczułam poczucie winny, ponieważ nie powinnam go tak traktować, stara się, wychowuje mnie samą, daje mi wszystko czego chcę i jeszcze więcej, a ja go nie doceniam i wyżywam się nad nim,
a on dalej jak grzeczny aniołek siedzi i słucha. Jestem suką.
Po paru minutach zasnęłam.



Leniwie wyczołgałam się z łóżka, wstałam na równe nogi i skierowałam się do łazienki. Tam szybko się odświeżyłam. Przebrałam się w błękitny top i białe rurki. Włosy związałam w niedbały koczek.
Zeszłam na dół, rozejrzałam się po mieszkaniu i popędziłam do kuchni mając nadzieję że ojciec zdążył kupić coś do jedzenia. Otworzyłam lodówkę a w niej ujrzałam pustkę. Zła trzasnęłam drzwiami lodówki i podeszłam do blatu kuchni na którym była niebieska karteczka i złota karta kredytowa Mike. Przeczytałam treść wiadomości, wzięłam kartę i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Ojciec chciał abym zrobiła jakieś zakupy i kupiła sobie coś ładnego. Tak też zrobię. Zadzwoniłam po taxi. Nie musiałam długo czekać bo już po chwili znalazła się pod moim domem.
-Dokąd panienkę zawieść?-zapytał taksówkarz.
-Centrum Handlowe, jeśli w tej dziurze jest coś takiego.-wsiadłam do samochodu.
-Wydaje mi się że panienka nie zna tego miasta. Tu jest cudownie.-skupił się na drodze. Nienawidziłam takich ludzi, owszem stara się być miły ale ja tego nie kupuje.
Po dziesięciu minutach znaleźliśmy się centrum miasta, były tu wielkie budowle, wysokie wieże,
co bardzo mnie zdziwiło. Nie spodziewałam się tego. Myślałam że to małe miasto.
-Dziękuje, ile płace?-zapytałam. Znajdowaliśmy się pod wielkim centrum handlowym. Nie mogąc się już doczekać aż wyjdę i pójdę na zakupy.
-Panienka niech nie płaci.- uśmiechnął się do mnie, długo się nie zastanawiałam, dałam mu 20dolców na przednią szybkę i wyszłam. W końcu to jego praca, on musi zarabiać.
Moje nogi zaprowadziły mnie do obrotowych drzwi, weszłam do galerii i rozglądnęłam się.
Ujrzałam szyld z nazwą mojego ulubionego sklepu, uśmiechałem się i weszłam do niego.
Od razu w oczy rzuciła mi się urocza sukienka w kolorze pudru, wzięłam swój rozmiar i
skierowałam się do przymierzalni. Pasowała idealnie. Do sukienki dobrałam jeszcze buty oraz
biżuterię. Zakupiłam jeszcze najzwyklejszy biały top oraz leginsy w kwiatki. Wyszłam ze sklepu.
Postanowiłam zrobić jeszcze tylko zakupy spożywcze i wrócić do domu. Zauważyłam duży tłum ludzi i pełno blasku fleszy, ale nie przejęłam się tym i szłam dalej do celu. Zrobiłam duże zakupy, oczywiście nie mogło zabraknąć w nich najnowszego czasopisma dla nastolatek. Na okładce znajdował się Justin Bieber, kuzyn mojej byłej przyjaciółki Kelsey. No cóż, był przystojny.
Podeszłam do kasy, zapłaciłam za produkty i spakowałam je do reklamówek. Były na prawdę ciężkie. Nagle z rąk wypadło mi czasopismo. Zobaczyłam że ktoś je podnosi, mężczyzna spojrzał na okładkę owej gazety i szeroko się uśmiechnął.





































wtorek, 14 maja 2013

1.

Spojrzałam gniewnie na swojego ojca, nie chciałam wyprowadzać się z Nowego Yorku, tutaj miałam przyjaciół, chłopaka i co najważniejsze całą rodzinę. Moja matka zmarła trzy lata temu, od tamtej pory mój tata stał się nadopiekuńczy, liczyłam się tylko ja i praca. Lecz bardziej praca. Właśnie przez nią mieliśmy wyprowadzić się do nowego miasta który jest na drugim końcu kraju. Wywróciłam oczami wysłuchując kolejnych przekonań ojca, nie chciałam wyjeżdżać i koniec.
-Nie chcę, nigdzie nie jadę!- krzyczałam, miałam dość już tej rozmowy, jeśli mój krzyk i spokojny głos Mike bo tak miał na imię jej tata, można nazwać rozmową.
-Lucy, to dla mnie ważne, zrozum- usiadł obok niej na wygodnej sofie którą niedawno wybrała jego córka, zdecydowała że przydałby się remont, postanowił dać córce pieniądze aby urządziła mieszkanie według swojego gustu. Martwił się o córkę, dawał jej wszystko czego chciała, aby nie czuła się gorsza ponieważ nie miała matki. Sarah zmarła w wypadku samochodowym od tamtej pory wszystko w jego życiu się zmieniło. Ta praca była dla niego ważna.
-Nie możesz tutaj pracować?-zapytałam. Doskonale wiedziała że jej ojciec miał własne firmy na terenie całej Ameryki. Nie rozumiała po co ma wyjeżdżać aż do Patchway, skoro Nowy York miał więcej możliwości.
-Nie mogę, kiedyś to zrozumiesz, zresztą tym razem ci nie ulegnę, pojutrze wyjeżdżamy i ani słowa więcej młoda panno- zaskoczył ją tymi słowami, nigdy tak do niej nie mówił.
Przeklęłam pod nosem najgorsze słowa i poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na swoje ogromne łóżko i zaczęłam płakać. Nie chciałam zostawiać tutaj Kelsey, ani Austina. Wzięłam telefon do ręki i napisałam smsa do swojej najlepszej przyjaciółki aby przyszła jak najszybciej.
Wyciągnęłam ze swojej dużej szafy walizki, położyłam je na łóżko i zaczęłam pakować swoje ubrania. Nie umiałam ich wszystkich upchać, postanowiłam że oddam je potrzebującym.
Tak, Lucy Pepper chociaż rozpieszczona przez swojego tatusia, miała też serce.
Musiała przyznać że denerwowała ją opinia o sobie w szkole pod tytułem
"Zakochana rozpuszczona księżniczka bogatego tatusia, ale będę udawał że ją lubię, muszę mieć opinie" większość osób udawało że ją lubi ponieważ robiła najlepsze imprezy pod słońcem.
Jednak przyzwyczaiła się do tego, ważne że miała cudownego chłopaka Austina i przyjaciółkę Kelsey. Reszta się nie liczyła.
-Cześć skarbie- ujrzałam w drzwiach swojego pokoju przyjaciółkę ubraną w zwiewną sukienkę w kwiatki, wyglądała idealnie. Na jej ramiona opadały delikatnie blond włosy. -Chwila, co ty wyprawiasz?-zapytała patrząc na trzy walizki stojące obok łóżka.
-No widzisz, mój ukochany tatuś postanowił zniszczyć mi życie, Kelsey wyprowadzam się.-spojrzałam na nią smutno. Nienawidziłam tego.
-Będę tęsknić Lucy-zabolało, ona wyprowadzała się na drugi koniec kraju a ją stać tylko na "Będę tęsknić"? myślała że będzie przeżywać to tak jak ona. Cóż, myliła się.
Po godzinnej rozmowie Kelsey musiała już iść. Wyszłam na balkon wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, nagle usłyszałam głos swojej przyjaciółki.
-Kochanie, ona się wyprowadza! tak! to kiedy impreza? oh Austin-zaśmiała się. Lucy słysząc tą rozmowę nie dowierzała, czyli jej najlepsza przyjaciółka miała romans z jej chłopakiem? to niemożliwe. Teraz na prawdę cieszyłam się że stąd wyjeżdżam, chciałam zacząć wszystko od nowa.
Nie zamierzałam płakać, nie przez tych ludzi. Byłam silna. Weszłam z powrotem do pokoju sięgając po swojego iPhone, wybrałam numer Austina. Chciałam się na nim zemścić, zaprosiłam go do siebie, czekając na niego obmyślałam plan jak to zrobić. Postanowiłam zabawić się w gówniarza. Nabrałam wody do balonów na wodę i postawiłam je na komodzie obok drzwi wejściowych.
Usłyszałam dzwonek, czyli już przyszedł. Przykleiłam uśmiech do twarzy i otworzyłam drzwi.
-Cześć kotek-jego usta kierowały się do moich, poczułam uczucie odrazy ale zmusiłam się go pocałować.
-Cześć, co tam u Kelsey?-zapytałam ciekawa jego odpowiedzi. Wyraz jego twarzy pokazywał że był zaskoczony, a zarazem zestresowany.
-Skąd mam wiedzieć? to twoja przyjaciółka. -uśmiechnął się. Kłamca.
-Oh, nie udawaj, jesteś żałosny ale wiesz co? wyprowadzam się, ale to już wiesz. Bardzo się z tego powodu cieszę, nie będę musiała widzieć waszych mord nigdy więcej skarbie.- wzięłam do ręki balony z wodą i rzuciłam w niego.  Po chwili był cały mokry, uderzyłam go z otwartej dłoni w prawy policzek który po chwili był czerwony. -Do nigdy nie widzenia skarbie.- zamknęłam mu drzwi przed nosem zadowolona z tego że wygrałam. Może to było dziecinne, ale wygrałam. Znowu.


Niechętnie wywlokłam się z łóżka, rozglądając się po pokoju w którym nie było już nic. Wzięłam głęboki oddech aby zaraz go głośno wypuścić. Weszłam do łazienki, szybko wskakując pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Przyda mi się małe SPA. Załatwię to w Patchway, moim nowym miejscu na ziemi. Byłam ciekawa jaki dom będziemy mieli, czy to będzie ogromna willa z basenem jak w Nowym Yorku, czy może bez basenu, o innym domu nie było mowy. Nalałam trochę swojego truskawkowego szamponu na dłoń i umyłam włosy. Po dokładnym spłukaniu całego ciała, wyszłam z prysznica owinęłam ciało ręcznikiem i wyszłam znów do pokoju. Ubrałam już wcześniej przygotowany przeze mnie zestaw i rozczesałam swoje brązowe włosy. Pozwoliłam im aby wyschły same ponieważ nie chciało mi się szukać suszarki w walizce. Tak, to już dzisiaj, wyjeżdżam, cholernie się boję.